czwartek, 27 sierpnia 2015

342

Wczoraj bratowa przywiozła na parę godzin moją 18-miesięczną bratanicę.
Sama udała się do fryzjera zrobić się na bóstwo. Nie wiem czy jej się udało, bo jak dla mnie to wyglądała tak samo po jak i przed, ale tego jej nie powiedziałem.

W każdym razie moja mała chrześnica-bratanica chwyciła mnie za rękę i mówi "Oć!" No to idę, prowadzi mnie w kierunku drzwi wyjściowych.
"Co? chcesz ze mną na spacer iść?" - "Taaa".
Ubrałem buty, otwieram drzwi, myśląc, że zaraz do babci zwieje, patrzymy z mamą, a ona mnie za rękę, po schodach tup tup tup ...

I w ten sposób zaliczyliśmy nasz wspólny pierwszy spacer wokół podwórka ;)


A największą mam frajdę, gdy uda mi się ją rozśmieszyć :)))

wtorek, 25 sierpnia 2015

341

Raz na jakiś czas dostaję do wypełnienia ankiety różnego kalibru.
Ot za wypełnienie zbieram punkty, potem mogę wymienić na nagrody. Ale nie o to chodzi.

Przed chwilą zostałem zaproszony do kolejnego badania. Pytania były polityczne, czy brałem udział w wyborach prezydenckich, na kogo oddałem głos itepe.
Ostatnim pytaniem było "Na kogo oddałby pan głos gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę?". Zaznaczyłem PO. 
"Niestety nie możemy pana zakwalifikować do ankiety".

Czyżby PIS w natarciu?

środa, 19 sierpnia 2015

340

Jestem już tak niewyżyty seksualnie, że dzisiaj o mało co bym nie wjechał kolesiowi w dupę na skrzyżowaniu.

Kontynuując temat mojej seksualnej rozwiązłości, koleś na portalu poinformował mnie, że "Fajny jestem" i dlatego (??) załączył mi foty swojego penisa (który swoją drogą był całkiem ładny w przeciwieństwie do facjaty kolesia).
Odpisałem mu: "Dzięki, ale nie interesują mnie osoby z CHUJOWYMI zdjęciami".

A i jeszcze wczoraj wieczorem byłem na kawie. Z FACETEM.
Miło się rozmawiało, ale iskier nie było. 
Stąd pewnie moja dzisiejsza akcja z pierwszego zdania...

środa, 12 sierpnia 2015

339

Zdemotywowany w ostatnich miesiącach do pracy, przez hasła typu:
- Z całym szacunkiem i sympatią panie Boski, ale pana praca to jest coś czego nikt nie chce
- Bo pan ma komunistyczne podejście i źle robi, że daje polecenia, musi pan inaczej rozmawiać z ludźmi (w domyśle siedź cicho i rób to co do innych należy)
- Bo to jest papier dla papieru
- Ale te szkolenia to w ogóle komu są potrzebne? Przecież to strata czasu.
- To są przepisy, a pracodawca i tak robi co chce.
- Instrukcje do maszyn? W UK tego nie mają to ja też nie będę tego szukać.

I inne takie.
Jakaś taka radość, która kiedyś była, sprawiała jakąś satysfakcję zanikła. Do tego stopnia, że zacząłem myśleć o zmianie (coś w kierunku logistyki).

ALE mam chujowy horoskop na ten rok, i mam to przeczekać, bo neptun w znaku bliźniąt daje mi popalić za to przyszły rok będzie o wiele lepszy.

Wyżaliłem się kożelance szefowej (wspomniałem o ewentualnych studiach). Dało jej to do myślenia, bo zadzwoniła po południu i powiedziała mniej więcej:
- Powiedz mi, jak to nie jest potrzebne to co robisz i nikt tego nie chce? A jak coś się dzieje? To przecież dzwonią do Boskiego. Przychodzi kontrola to co? Dzwonią do Boskiego. Pańcia z wypadku też nigdy nie chciała bhp a teraz? Dzwoni do Boskiego, nawet wódkę chciała z Tobą pić.

Coś w tym jest. Także plan logistyczny odłożony. Na rok. Bo trzeba 4 tysiaki uzbierać. A może coś rzeczywiście na plus się zmieni w przyszłym roku?


Poza tym jako rasowy homik dzisiaj byłem pierwszy raz u kosmetyczki.
I taki oto efekt:


Gładziutkie i różowiutkie jak tyłek niemowlaka.

A na 40tkę kwas hialuronowy ;)

sobota, 8 sierpnia 2015

338

Świat schodzi już totalnie na psy.

Kuzyn (lat 22) jakąś godzinę temu opublikował status "No to rodzimy, Kotku Trzymam Kciuki! :* Wszystko będzie dobrze!!!:*"

Tak, jestem przekonany, że "Kotek" przeczytał to na fejsie. A przed chwilą status zaktualizował na "I sąąąąąąąąąąą!!! Dwa Nasz Małe Szkrabiki!!".

Łaskawie poinformowałem moją Matkę Boską (bo ona nie siedzi na fejsbuku), że jej siostra została prababcią. Ta uradowana, chwyciła słuchawkę, odebrał jej szwagier. Ona do niego "No to gratulacje pradziadku!".

I jakieś było jej zdziwienie, że pradziadek jeszcze o niczym nie wie.
Najwyraźniej pradziadek nie siedzi na fejsbuku.

Na wszelki wypadek, uświadomiłem Matkę Boską, żeby nie dzwoniła do swojej siostrzenicy, która została babcią, bo możliwe, że i ona jeszcze nic nie wie...

piątek, 7 sierpnia 2015

337

Z cyklu "Nie-boskie (cudze) dylematy". Opowieść klienta (już na emeryturze), sprzedającego roślinki.

Pewnego dnia, pod jego szkółkę zajechał jakiś wypasiony 'kadilak z dwiema rurami wydechowymi, diabli wiedzą co to za samochód, bo pierwszy raz go widziałem". Wysiadł Młodziak, na oko jakieś 18 lat, wysoki, jakieś modne ciuchy (jak to młodzież), gumę w gębie przeżuwał jak krowa trawę, ręce w kieszeni, ot cwaniaczek... Widać, że rodzice muszą mieć sporo kasy.

Wchodzi Młodziak do owej szkółki, stanął przy roślinkach w doniczce, spojrzał, szturchnął nogą i rzecze do jegomościa:
- A te roślinki to trochę drogo masz...
Starszy jegomość popatrzył, wyciągnął z kieszeni 1 zł, wcisnął młodziakowi w dłoń i rzekł:
- Masz synku, skoro cię nie stać, idź kup sobie cukierki i wypierdalaj.

Młodziaka zatkało, zrobił wielkie oczy i po chwili wysapał:
- Pan mnie obraża!
- A, to teraz mówisz mi na pan? - rzecze jegomość - Tam jest furtka, sam się odprowadź i więcej mi się tu nie pokazuj.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

336

Odezwał się po ponad dwóch miesiącach ciszy.
Ot mieliśmy takie okresy intensywnych smsów (o pierdołach), gdzieś tam zapraszałem na kawę, ale jakoś nie podejmował tematu. Myślę, że się bał, nikt o nim nie wiedział i chyba dopiero poznawał swoją 'inność'.

Przeprosił za długą ciszę, sporo się u niego pozmieniało, dorósł do pewnych spraw. I tak parę dni znowu z smsami, tym razem on zaproponował spotkanie. W tym tygodniu miał mieć nieco czasu.

Dzisiaj wysłałem mu smsa, zwyczajnego z pytaniem co słychać. I odpisał, że nie będzie owijać w bawełnę, bo ceni sobie szczerość, ale spotyka się z kimś i chce być wobec niego lojalny.

Odpisałem "Spoko, 3mam kciuki więc :)"

I się zastanawiam, po chuj się odzywał, skoro z kimś się spotyka?