sobota, 30 marca 2013

270

Co roku, w Wielką Sobotę, punktualnie o północy w południe, mam zlot z dwiema Wiedźmami.
Z koszyczkami, pod kościołem (bo ludu zazwyczaj jest tyle, że kościół ful).

Tak jakoś od kilku lat spotykamy się na święceniu, potem stoimy w parku i prowadzimy rozmowy na poziomie przedszkola, które zwykle polegają na wzajemnym dogadywaniu sobie ;)
Poza tym debatujemy na jaki film do kina iść. Zwykle pada na to, że ja mam wybrać, następnie przez kilka tygodni próbujemy ustalić termin dogodny dla wszystkich i najczęściej kończy się tym, że film już nie leci, trzeba znowu jakiś wybrać i znowu termin...
Czyli za jakieś pół roku uda nam się do kina wspólnie skoczyć ;)

W chwili gdy zbliża się kolejna godzina święceń ewakuujemy się do domów, żeby świętować Wielkanoc.

W planach mamy wybrać się na "Martwe Zło" ;) 

Wesołych jajec :)


poniedziałek, 25 marca 2013

269

Dzisiaj rano, jadąc z kolegą do pracy, usłyszałem w radiu, że homoseksualistów można leczyć.

W Gdańsku jest lekarz, któremu udało się uleczyć dwóch homoseksualistów...



....z grypy ;)

poniedziałek, 18 marca 2013

268

Gdy komórka zaczyna wygrywać z rana delikatną nutę, coby mnie łagodnie obudzić mam ochotę jeszcze bardziej skulić się pod kołderką, w totalnych ciemnościach i udawać, że mnie nie ma na tym świecie.
Nic mnie nie interesuje, niczym się nie przejmuję, niczym się nie martwię.

Niestety tak się nie da. Chyba to nawet lepiej, bo inaczej to bym w depresję popadł, a tak dziennie muszę wstawać, jechać do roboty, COŚ zrobić, postresować się, powkurwiać, pośmiać, podumać, zasmucić, zastanowić nad tym czy to ma sens, może jednak jest coś innego?

A wieczorami, gdy już się kładę, przychodzą natrętne myśli "A jakby to było, gdyby mnie brakło?".
Nie w sensie, że mam ochotę sobie żyły podciąć, raczej nawiedzają mnie myśli, że czas płynie, latka lecą, młodość przemija.
I w końcu, któregoś dnia BĘC.
Światło a może ciemność?
Nicość?

Próbowaliście sobie wyobrazić to, że nie żyjecie? To, że niczego nie ma, że WAS nie ma?
To, że bierzecie ostatni wdech, spokojnie wypuszczacie powietrze i nie bierzecie kolejnego haustu powietrza, bo już Was nie ma?

Szkoda, że nikt nie może dać gwarancji, że po śmierci to jednak nie koniec, że przenosimy się do innego świata, gdzie sobie spokojnie istniejemy, że nie ma się czego bać...