poniedziałek, 31 grudnia 2012

256

"Jaka Wigilia, taki cały rok" jako rzecze stare prawidło.
I coś w tym jest, bo w Wigilię musiałem wcześnie rano od MOBa wracać i dzisiaj sytuacja znowu się powtórzyła.
Także z leksza jestem nie wyspany, do północy specjalnie siedzieć nie zamierzam tym bardziej, że jutro o 8 wyjazd do Warszaffffki.

No ale, koniec roku... To ja zacznę pesymistycznie: koniec roku sponsorowany jest przez 3 zgony w rodzinie: w czwartek mąż kuzynki (w sumie to były mąż, ale to skomplikowane i nie będę nad tym się rozwodzić. Powiem tyle, że gdy kuzynka mi powiedziała, dlaczego umarł to sobie pomyślałem "Za życia napsuł krwi dzieciakom i krew go zabiła..." - a konkretniej dostał krwotoku z żylaków w przełyku i się udusił. Uratować się nie dało, bo krzepliwość krwi zerowa - skutki alkoholu...), w sobotę zmarł chrzestny mojej mamy (85 lat) i tego samego dnia babcia owego chrzestnego...
I dzisiaj o godzinie 10 odbyły się w naszej rodzinie 3 pogrzeby (w różnych miejscach).

A kończąc ten rok optymistycznie(-j) to ja go zaliczam do udanych. Ba! To jeden z lepszych roków w ostatnich latach.
Nowa praca, powrót do zdrowia (puk puk, tfu tfu itepe) mój jak i MOBa, lepsze nastawienie psychiczne (po wyrwaniu się od Pana i Władcy). No jakoś tak jest bardziej uśmiechnięciej i mniej dołujęciej niż to bywało :)

Więc życzę Wam tego co zawsze: żeby nadchodzący rok nie był gorszy od poprzedniego :)))

A Sylwestra z MOBem spędzamy razem jedynie online - tzn jak tylko zrobię sobie kolację to odpalam Diablo 3 i będziemy z MOBem grać razem przez neta ;) Dlaczego tak a nie inaczej? O nie, na koniec roku zrzędzić nie będę :)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

255

Za bajtla uwielbiałem komiksy Kajko i Kokosz. 
Zresztą, który dzieciak ich nie lubił?
Pamiętam jak na którąś Gwiazdkę dostałem komiks "Kajtek i Koko w kosmosie".
Zafascynowany kosmicznymi przygodami niemal połknąłem książeczkę za jednym razem.
Niestety, nie było mi dane doczytać całej historii - z tego co się orientuję w Polsce wyszedł jeszcze drugi zeszyt z przygodami "Kajtka i Koka w kosmosie".

A dzisiaj, po 20 latach zobaczcie co trzymam w ręce:



Pełne wydanie, cała historia zebrana w jednej grubej księdze.
Co prawda MOBowi wspominałem, że chciałbym to dostać, ale ostatnia rozmowa stanęła na książce Anne Rice.

I cieszę się, że wybrał jednak 'komiks dla dzieci'. Poczułem się jakby ta dziecięca magia świąt, którą kiedyś czułem powróciła, chociażby na 5 minut ale jednak :)

I tej dziecięcej, świątecznej magii życzę Wam, którzy mnie odwiedzają :)

czwartek, 20 grudnia 2012

254

Zdecydowanie protestuję przeciwko jutrzejszemu końcu świata!!!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Chcę jeszcze MOBa przelecieć :P

wtorek, 18 grudnia 2012

253

Dzisiaj jeden z pracowników dostał wypowiedzenie.
Powiedziałem mu, że ciuchy robocze, które niedawno dostał może zatrzymać, jednak potem się okazało, że jak nie zda to mu z pensji potrącą.
No i musiałem go poprosić, żeby je zdał.

Głupio mi było, ale jeśli mają mu te parę groszy zabrać to chyba lepiej, że je oddał.

Szkoda mi faceta. Ambitnej pracy nie miał - bo sprzątał halę, teren przed halą, poza tym w moim odczuciu taka sierotka marysia z niego była, robole co poniektórzy żartowali sobie z niego [żeby nie powiedzieć kpili] ale chłop mi się poczciwy wydawał.
Potem się dowiedziałem, że ponoć popijał sobie w pracy [ja tam ani razu od niego nic nie wyczułem ani nie zauważyłem, poza tym nawet jeśli to nie był pewnie jedynym] ale i tak mi jakoś przykro.

Do tego przed samymi świętami. Już mu te ciuchy mogli podarować, firma by nie zbankrutowała przecież z tego powodu...

Wspominałem, że uwielbiam Warszafffkę??

poniedziałek, 17 grudnia 2012

252

W związku z auditem jaki miał miejsce w zeszłym tygodniu, auditorom przypomniało się, że potrzebują informacji na temat ilości wytwarzanych odpadów, zużytej energii elektrycznej itepe.

Oczywiście Boski musiał wszystko podliczyć.
Teraz pytanie: jak obliczyć liczbę wyprodukowanych ścieków?
Otóż: sumujemy zużycie wody ciepłej+wody zimnej.
Następnie mnożymy przez 30% i powstały wynik dodajemy do powyższej sumy.
Pytanie nr 2: co to jest te 30%??
Ano za panem kierownikiem cytuję: "A te 30% to są siki i kupa pracowników".

Uwielbiam Warszaffffkę....

poniedziałek, 10 grudnia 2012

251

Tak trochę dla odmiany, dzisiaj zdjęciowo:



Boski pozdrawia jebanego ciulika, który mu w sobotę* w nocy rozpierdolił lusterko. Jeśli to czytasz - pamiętaj, że będziesz miał teraz 7 lat nieszczęść :)))))
P.s. Ty chuju!


A dla osłody pierniczki :)))

*Boski był u MOBa. Prawdopodobnie jakiś pijaczyna jechał, za blisko prawej strony się trzymał i przejechał po lusterku. Autko zaparkowane było w zatoczce. No chyba, że ktoś złośliwie je rozwalił... Sąsiadka rzekomo usłyszała trzask, ale jak wyjrzała przez okno to nic nie zobaczyła, taka mgła była. Staram się wierzyć, że to był przypadek. A miało być tak pięknie, nawet wycieraczkę zdezelowaną wymieniłem i cieszyłem się, że teraz w świerszczyku wszystko gra... No i klops.

czwartek, 6 grudnia 2012

250

Dzisiaj znowu była akcja gaśnice.
Oczywiście znikąd pomocy, bo 100 ludzi pracuje na 10 minut nie mogą przerwać.
Ale nic to, poszedłem do panów młynarzy i z uśmiechem na twarzy zanieśli mi gaśnice. Jeden to niósł trzy, żebym ja się nie przemęczył.
Jednemu to frajdę sprawiłem a nawet obu - pierwszy raz zobaczyli biura [bo zwykli śmiertelnicy tam nie mają dostępu].
Młodszy to stwierdził, że się zakochał. Myślałem, że chodzi mu o ładne wnętrza, a on, że "tam w biurze taka ładna pani siedziała... o i w tym drugim też! I jeszcze w tamtym na końcu korytarza...".

Po południu gaśnice należało odnieść na miejsce, znowu panów poprosiłem [chociaż mi głupio było], młodszy to aż się rwał do pomocy "A te ładne panie będę mógł sobie pooglądać?" [drzwi do biur są szklane ;)].
Kadrówka akurat go minęła, zaczynam się śmiać widząc jak głowa za nią mu się obraca, do tego zaczął "niuchać" nosem. Kadrówka patrzy na mnie, odwraca się, a ten dalej "niuch niuch".
- A co to, aż tak śmierdzę, że za mną niuchają?
- Nie - odpowiada młodszy - Jak Pani pięknie pachnie!

Myślałem, że się poskładam ze śmiechu.

Nocka za to nie była zbyt przyjemna. Przez te gaśnice [wczoraj wiedziałem, że będę musiał z produkcji pozabierać] śniło mi się, że zakład się schajcował, bo nie było czym gasić...
Potem było jeszcze lepiej - śnił mi się koniec świata.
Najpierw na dworze pojawiła się mgła. Ludzie pochowali się w domach, żywego ducha. Potem mgła zniknęła a na ulicach zaczął się chaos - ludzie biegali w różnych kierunkach, samochody się zderzały, jeden przez drugiego biegał.
Zamknąłem się w domu [nie wiem czyim, na pewno nie w moim i na pewno w takim nie byłem] i z tego co pamiętam to chowałem się przed ludźmi, bo jak kogoś banda znalazła to zwyczajnie mordowała [a sen był swoją drogą "kolorowy"].
Morał jest taki, że jeśli koniec świata nastąpi to raczej dlatego, że "ludzie ludziom zgotują taki los"...

A tak poza tym mam jakiś zajebisty humor. Wczoraj kolega mówi:
- Co się uśmiechasz?
- A nic, tak sobie... mam dobry humor :)))
- I tak sam do siebie się uśmiechasz?
- A czemu nie? :)))))

Teraz, pisząc to, uśmiecham się do Was :)))))

niedziela, 2 grudnia 2012

249

Boski we wtorek odebrał swojego świerszczyka. A może to była środa?
To nie istotne.
Na pytanie, dlaczego świerszczyk się spaprał, mechanik nie potrafił mi udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Za to pokazał mi kolektor ssący. No pięknie go zmasakrowało. Powiedział, że miałem szczęście, że mi się samochód nie zapalił i życzył powodzenia...
Wracając Boski postanowił jechać DTŚką. Niestety gdzieś się zamotałem i trafiłem na A4, której nie cierpię.
Zawału prawie dostałem, gdy na skrzyżowaniu mi zgasł i usłyszałem charakterystyczne "PYK" [na szczęście nie "BUUUUUUUUUUUUUM"].
Ale posrany byłem totalnie, gdy na A4 słuchając GPSa nagle stwierdziłem, że dziwnym trafem jestem na drodze w kierunku Wrocławia, a wykręcić ni chu chu...
Na szczęście był zjazd na Katowice a potem na Gliwice, więc dałem radę.

Kożelanka szefowa pożarła się z behapówką na jednej z firm. Tak przez przypadek się dowiedziałem i napomknąłem Blondynie, że o co poszło.
No i wywaliła żale, że moja szefowa mówi, że jak coś to ma mi dać robotę, a ona, że nie jest od tego, żeby mi wydawać polecenia, bo nie jestem jej pracownikiem [ale o ile mi wiadomo, to jestem tam do pomocy więc nie widzę problemu], a że kożelanka szefowa czegoś tam nie zrobiła, i niby tłumaczyła się, że "Boski tego nie zrobił". A Boski nawet nie wiedział, że coś takiego trzeba było zrobić, bo przepływ informacji jest niewielki i raczej dowiaduję się tego, co mam zrobić [zresztą specjalnie mnie więcej nie interesuje - chcę wiedzieć co mam do roboty i swoje robić a nie się domyślać] itepe.

Pozostawię bez komentarza.
Na obronę kożelanki szefowej powiem, że ma sporo na głowie i wiele rzeczy robi na raz, przez co chyba sama momentami się gubi.
Ale to jej problem, dopóki mi nie daje zjebek za coś o czym pojęcia nie miałem to nie wnikam w szczegóły.

Odnośnie autka też się nie wypowiadam. Ale uważam, że jak samochód idzie do mechanika z dużą naprawą, to chyba można przy okazji było powiedzieć, żeby zrobił parę pierdołek, które Boski rozwalił? Przecież Boski może się później z tego rozliczyć?
Ale nie, bo po co, przecież Boski powiedział, że się zajmie zderzakiem i lampą, tylko kiedy miał to zrobić, skoro zaraz po tym do Warszaffffki musiał jechać a potem to się auto zjebało???

No a ten tydzień siedzę w Warszafffce i powtarzam sobie, że życie jest piękne i tej wersji staram się trzymać.

Niestety mam trochę zepsuty humor, bo wyliczyłem, że koniec świata spędzę w Warszaffffce [tak mi grafik wypada] albo w pociągu jeśli zacznie się po godzinie 15ej...
I po chu rolety w oknach montowaliśmy na 3 dni ciemności?? ;)

No bo jak przyjdzie co do czego, to pamiętajcie: pozamykać okna, pozasłaniać, zamknąć drzwi na klucz i NIKOMU nie otwierać.
Tak piszę, żeby nie było, że nie ostrzegałem ;)
[a w pociągu to co ja kurwa pocznę?? :|]