Leżę w szpitalnym łóżku. Obok mnie koleś max 30 letni z ostrym zapaleniem trzustki, obok niego starszy jegomość chyba po operacji, bo tylko leży, wstawać nie może.
I jest to smutne i przerażające, taka bezradność. Ale gorsza wydaje mi się samotność, zdanie na łaskę (i niełaskę) obcych ludzi.
Ot taka smutna wizja przyszłości...