piątek, 8 listopada 2019

386

Nie mam problemu z pokazaniem swojej twarzy na profilach randkowych.
Gdzieś tam, dawno temu, pisałem, jak mnie irytują ci wszyscy 'dyskretni', nie będę znowu o tym pisać.

Jest jeden portal, na którym nie mam twarzy (przynajmniej nie dla wszystkich).
Ludzie lajkują mojego fiuta, moją dupę i całą resztę.

Ale tam gdzie mam widoczną twarz, gdzie szukam kogoś 'żeby był' cisza.

Ostatnio wyrwałem stomatologa na pokemony. Zaprosiłem na drugi dzień na kawę. Ot delikatnie mnie podrywał, co mi tam, milutki był, skorzystałem. Może nieco w akcie desperacji, bo brodaty, lekko miśkowaty to nie mój typ.
Szkoda tylko, że chodziło mu o moją dupę. 

Jakoś tak dziwna jest myśl, że moja dupa ma większe powodzenie od mojej mordy i intelektu.

piątek, 18 października 2019

385

Stało się. Przyszedł czas na zmiany. Rzadko się na nie decyduję ale jak już to lecę hardkorowo.

Etap Warszawy za mną. Po roku ciśnięcia kożelanki szefowej, przekonała Prezesa, żeby kogoś zatrudnił na stałe. Jak tylko zadzwoniła powiedzieć, że jest zgoda złożyłem wypowiedzenie.

4 października opuściłem Warszawę.

- Ale tak za 6 m-cy to odpoczniesz już? - pyta szefowa
- Chyba cię pogięło. Rok to minimum.

Z Wawy do domu już nie wróciłem. Tzn wróciłem, ale do nowego. Wyprowadziłem się od mamusi.
Mała awantura była (głównie chodzi o fakt, że płacę za wynajem obcemu i w ogóle to po co, tak ci źle tutaj?), ale jakoś się pogodziła. 
Pralki nie mam, więc i tak jeżdżę, żeby miała co robić... 
I przy okazji zabrać słoiki ;)

Poza tym czuję się zajebiście. Dopiero zdałem sobie sprawę, jak mnie te wyjazdy do Wawy obciążały psychicznie.

Trochę szkoda, że z paroma osobami nie będę miał się okazji już spotkać tak często jakbym chciał. Ale ogólnie to mi nie szkoda. Więcej złych wspomnień, więcej rozczarowań. Trzeba iść na przód.

A za rok? Kto wie, co będzie za rok...

Tylko kotka do szczęścia brak ;)

środa, 1 maja 2019

384

Nie lubię tych chwil

gdy dopada mnie poczucie beznadziei i osamotnienia

i nie wiem co z tym zrobić.


Ustaw jakiś status na fejsbuku a zleci się stado ciekawskich sępów, którzy na co dzień mają wyjebane.
A ten jeden i tak się nie zapyta...

piątek, 15 marca 2019

383

Z cyklu (nie)boskie dylematy:


Dworzec Wschodni, czekam na pociąg do Gliwic, odjazd godz. 16.14. 
Na tablicy wyświetlane są pociągi, zbliża się godzina odjazdu, mojego ni chu chu. Sprawdzam bilet - jak byk godz 16.14. Patrzę na rozkład, czytam, szukam, nie ma mojego pociągu. Wchodzę na rozkład internetowy, a tam odjazd godz. 15.54. 
Wkurwiony idę do informacji, łysina trochę mi zarosła szczeciną, więc włos zjeżony, mord w oczach, mówię pani, że na bilecie odjazd 16.14 a okazuje się, że pociąg odjechał o 15.54. 

Pani sprawdza bilet i mówi:

- Bo bilet jest ze stacji Warszawa Centralna a nie Wschodnia....



Dobrze, że mam gdzie spać.


Kurtyna.