wtorek, 31 grudnia 2013

311

Nie będzie podsumowania roku 2013, bo to, że końcówka była chujowa to wiadomo.
Nie tylko u mnie chujowa. Wczoraj zadzwoniła Dobra Pani* i powiedziała, że 10ego grudnia pochowała swojego przyjaciela, a 27ego ojca swoich dzieci... 

Ale, żeby nie było tak pesymistycznie: wczoraj zostałem wujkiem :)
Młoda nie chciała widocznie zaczekać na nowy rok, także mam malusią bratanicę :)

A na 2014 postanawiam wznieść się na wyżyny mojej boskości, być jeszcze bardziej boskim i mieć wyjebane na wszystkich tych, którzy się nie znają i nie doceniają mojej boskości :))

I Wy też bądźcie w 2014 jeszcze bardziej boscy niż w 2013 :))



*kierowniczka z poprzedniej pracy

P.s. Odezwała się do mnie na fejsie dawna kumpela z lat smarkatych. Po 14 latach przeklikaliśmy 2 godziny. Opowiedziałem jej o swoim życiu prywatnym. Już zapomniałem jak to jest, wyrzucić z siebie coś co się tłumi i czuć się zrozumianym...

sobota, 28 grudnia 2013

310

Od kilku dni piszę z takim jednym młodzikiem (27 lat).
Wysłałem mu zdjęcia i jak skomentował? Oczywiście, że tak: jestem bosssski i do tego mam zajebiste nogi :P

I teraz mnie zastanawia, na portalach mam widoczne zdjęcia, skoro jestem taki bossski to dlaczego ludzie nie próbują nawiązać znajomości? Aż tak ich onieśmielam?

A. zdaje mi się sympatyczny. Mam wrażenie, że się we mnie nawet zadurzył, mimo, iż na żywo jeszcze się nie spotkaliśmy.
Za to ja mam dylemat, bo w zasadzie niczego nie oczekuję, nie myślę o tym, żeby się zakochać, czy też żeby wskakiwać w następny związek.
Nie chciałbym chłopaka skrzywdzić.

Z drugiej strony potrafi mówić z sensem, najlepsze, że poznaliśmy się na czaterii (co jak wiadomo jest największym burdelem w internecie).

I uświadomiłem sobie, że ja to na prawdę stary jestem.
Pamiętam jak mając 26 lat chyba, poznałem wirtualnie jednego przystojniaka (miał chyba 20 lat wtedy). Nic z tego nie wyszło, bo byłem za młody (wybrał kolesia 2 razy starszego o ile mi wiadomo są razem do dziś).

Ale wracając do tego, że stary jestem - zaczepiają mnie młodziany w przedziale 20-23 lata ;/ Jeden jest wręcz prześliczny, ma głowę na karku, tylko kurde 9 lat różnicy to dla mnie za dużo ;/

No i w Warszafffce jest jeden co mi się baaaaaaaardzo podoba i zawsze do mnie uśmiecha. Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby go 'wyczuć'... :P
 
Ja to mam (nie)boskie dylematy ;)

wtorek, 24 grudnia 2013

309

Monotematycznie w końcu święta.
W tym roku nie wysyłam smsowych życzeń. Straciłem kontakty na telefonie (ekran dotykowy się zepsuł), więc czekam aż innym przypomni się o mnie.
Niewiele tych osób jest :)

Kolacja zjedzona, każdy znalazł dla siebie jakąś drobną pierdołkę pod choinką.
Jednym słowem święta, święta i po świętach... No może nie do końca, ale niewiele brakuje ;)

Jeśli któregoś razu, braknie TEJ zupy na wigilijnym stole, to dla mnie Boże Narodzenie straci jakikolwiek sens...


Wesołych wszystkim :)

piątek, 20 grudnia 2013

308

Dzisiaj się dowiedziałem, że kolega, którego lubię (a który ostatnio dostał upomnienie ode mnie) odchodzi. W sumie to nie wiem czy sam zrezygnował, czy jego kierowniczka się (w końcu) pozbyła, bo z tego co mówił, najwyraźniej miała na to ochotę.

Szkoda, bo był jednym z niewielu plusów Warszaffffki - zawsze miło było zawiesić na nim oko ;) Pomijając fakt, że jest człowiekiem pozytywnym.

Drugi mój ulubiony chłopaczek też już chyba nie pracuje, kawał czasu go nie widziałem. A szkoda, bo z nim to bym na kawę chętnie poszedł :P

Ja się trzymam.
Jakoś.
Czasami robi mi się przykro gdy coś mi się wspomni, tudzież skojarzy (dzisiaj mam taki niekiepski dzień).
A że teoretycznie od środy a praktycznie od dzisiaj mam urlop i to do 6.01 to czasu na myślenie mam bardzo dużo...

Niestety z portali randkowych nic nie wynika, ludzie przyjdą, popatrzą na zdjęcia i pójdą dalej (tudzież za 3 dni wracają i znowu idą dalej). Czasem to się czuję jak małpa w zoo...

Za to wczoraj z Wiedźmami poszliśmy na coroczny przedświąteczny zlot. Wspominaliśmy dawne czasy, a główną atrakcję stanowiła Dawna Wiedźma, która jakoś od nas się odsunęła zaraz po studiach (typowy przykład - jesteś mi potrzebny/-a to się kolegujemy, a jak nie to nie - co zresztą pokazała jakiś czas temu, gdzie po długim długim okresie nieodzywania się wyskoczyła do mnie z pytaniem, czy nie zabiorę jej samochodem do Warszafffki "przy okazji"...).
Będziemy na emeryturze to jej rajstopy w nogawkach będą nas bawić pomimo sklerozy. Bo tego nie da się zapomnieć ;)

Jakoś przez przypadek znalazłem: 

wtorek, 3 grudnia 2013

307

A czy ja wspominałem, że w zeszłym tygodniu to miałem bliskie spotkanie trzeciego stopnia z ciężarówką?
I że koleś nawet nie poczuł, że w coś uderzył? I że zanim się zatrzymałem i zobaczyłem wgniecenie w drzwiach to jego już nie było?

A o tym, że dostałem wezwanie do sądu w charakterze świadka, bo pracownik, który jest debilem, sądzi się z ZUSem o odszkodowanie?

Nom, taki zajebisty miałem listopad, a do końca roku jeszcze trochę zostało.


Za to dzisiaj moja kożelanka szefowa była ze mnie dumna, bo w ciągu 15 minut wystawiłem 6 upomnień (w tym koledze*, którego bardzo lubię i który mi się podoba, więc mi serce pękało, gdy pisałem wniosek o upomnienie).
Zmienił się dyrektor i powiedział, że mamy się z kożelanką szefową nie cyrkolić i być chujami (tzn. ja mam być chujem, a ona to raczej cipą).

I tak sobie czas leci...


*w moim zawodzie niestety nie mogę mieć kolegów w pracy...