środa, 21 listopada 2012

248

Boski uwielbia Warszafffkę i tutejszą firmę.
Wczoraj pan Dyrektor powiedział, iż jutro jest inspekcja biurowca. W tym celu trzeba uzupełnić znaki ewakuacyjne, oznaczenia gaśnic i same gaśnice.
Na moje pytanie "Czy są jeszcze jakieś wolne gaśnice" pan Dyrektor odpowiedział: "Weź podpierdol z któregoś działu. One tam i tak stać nie będą. A znaki gaśnic to tak przyklej, żeby można je było zdjąć, bo prezes nie chce, żeby na ścianach cokolwiek było".

Więc jutro będę przyklejał znaczki gaśnic i podpierdalał gaśnice tylko po to, żeby inspekcja wypadła pozytywnie a potem je zdejmował.
Noż kurwa bez komentarza, to nie mógł pan prezes wymyśleć jakichś fikuśnych szafek???

Sąsiadów na wiosce nieszkodliwie ignoruję. W niedzielę dzwoniłem do jednego z pytaniem czy mnie ze stacji odbierze to coś niezrozumiałego odbełkotał, że nie da rady. Do drugiego się nie dodzwoniłem, bo najlepiej wyłączyć komórkę gdy wiadomo, że Boski przybywa i będzie trzeba go ze stacji odebrać.
Na szczęście pociąg mi wypuścili 15 minut wcześniej i w Warszafffce nie musiałem długo czekać żeby na wioskę się dostać.

A 30tka MOBa minęła w towarzystwie znajomej parki, którzy się zwinęli koło 23ciej bo im psiaki by padły gdyby nie wrócili przed północą...

Już w łóżku:
MOBowi włączył się SWR*. No to Boski już się napalił, że jakaś akcja [w końcu!] będzie, a ten smarkacz po chwili z tekstem:
- śpimy? - noż kurwa, myślę sobie, ale odpowiadam:
- No to dobranoc
- Dobranoc.
Chwilę później SWR nadal działa więc w końcu zirytowany mówię:
- Weź się w końcu zdecyduj!!

No to się zdecydował ;)

---
*SWR - Syndrom Wędrujących Rąk

wtorek, 13 listopada 2012

247

Budzik wyrwał mnie ze snu grubo po godzinie 6. Akurat taki dzień, że nie musiałem się przed 5 zrywać. Jednak moja pierwsza myśl była 'Jak mi się dziś nie chce do roboty jechać'.

Nie chcem ale muszem, więc się zebrałem, wsiadłem w świerszczyka i ruszyłem na stację, bo benzyny ledwo ledwo a za nim się na gaz przełączy to chwilę trwa.
Zatankowałem, poszedłem do kasy, zapłaciłem, wróciłem się po fajki, wsiadłem do samochodu odpaliłem silnik...
Usłyszałem tylko 'BUM', zobaczyłem dym spod maski.
I nie wiedziałem czy wyjść i uciekać, czy chwytać za gaśnicę [która gdzieś się poniewiera].

Na szczęście pożaru nie było, odpaliłem jeszcze raz i już nie świerszczem a czołgiem udałem się do domu [jak dobrze, że to w mojej mieścinie się stało a nie na jakimś skrzyżowaniu chuj wie gdzie].
Nie będę nudzić jak to do domu dotarłem, dodam tylko, że hamulce też padły.

Byłem u mechanika i padł kolektor ssący czy coś takiego [że niby go rozerwało].
Kożelanka szefowa powiedziała, że nie naprawiamy.
Więc niech ona się teraz martwi, jak zabierze samochód do swojego mechanika.

Swoją drogą zastanawiam się ciągle DLACZEGO tak się stało.
No ale nie wiem.

Póki co korzystam z niespodziewanego wolnego dnia :)
Niestety w tym tygodniu będę musiał korzystać z komunikacji miejskiej.

Trochę mi się łikend przez to pokrzyżował, więc mam nadzieję, że pks w niedzielę o 7*30 pojedzie od MOBa...

czwartek, 1 listopada 2012

246

Raz na jakiś czas odczuwam ochotę aby się kulturalnie napierdolić. W sensie napić, najebać, schlać.
Niestety z wiadomych względów mi nie wolno.
Inna sprawa, że nawet jak sobie pozwolę na lampkę wina to najczęściej dwa łyki i odstawiam bo mi zwyczajnie nie smakuje alkohol.
Starzeję się najwyraźniej ;)

Albo tak se zajarać jakieś zielone. Tylko nie ma z kim, nie ma gdzie i nie ma skąd wziąć.

Life is brutal.

Jutro z rana muszę do kożelanki szefowej podjechać po opony do mojego świerszczyka. Bo zima idzie i trzeba wymienić a kożelanka szefowa zapomniała to zrobić w zeszłym tygodniu [czyli pewnie jej się nie chciało].
Więc przy odrobinie szczęścia może jutro wymienię i jeszcze do MOBa pojadę na pół łikendu, bo w niedzielę znowu do tej wieśniackiej pipidówy jadę, a pipidówa stała się bardziej wieśniacka po tym jak ostatnio dupę zawracałem.
Nie wiem czemu ale dalej czuję niesmak.
Miałem się nie prosić o podwózkę ale i tak zadzwonię choćby po to, żeby musieli wymyśleć jakąś wymówkę aby odmówić, a jak podjadą po mnie to tym lepiej dla mnie.


W ogóle to dzisiaj rozwaliłem prawe światło przeciwmgielne, bo postanowiłem sobie zaparkować tyłem, no i musiałem do przodu podjechać, niestety krawężnik był ciutek za wysoki [tudzież samochód zbyt niski ;)] no i usłyszałem tylko 'HAARRRRRRAATTTT'. Cóż.... muszę się uczyć na czymś, a świerszczyka mamy się pozbyć po zimie, więc może jakoś przetrzyma.

No a za 2 tygodnie MOB ma urodziny. 30tka mu stuknie. W ramach prezentu kupiłem mu wszystkie odcinki Allo, Allo, bo śmiechoterapia myślę dobrze mu zrobi.
Swoją drogą ciekawe jak zareaguje, zwłaszcza, że spodziewa się iż dostanie ode mnie jakąś "fajną koszulkę" :P Bo koszulka to był plan A, gdyż nie miałem pomysłu na prezent [a trzeci rok z rzędu kupować mu kolejną płytę japońskiego wokalisty, którego imienia już nie pamiętam, to chyba przesada]. A potem cudowny Merlin.pl przysłał mi newslettera z promocją na wszystkie sezony Allo, Allo więc pomyślałem sobie: czemu nie?