poniedziałek, 18 maja 2015

330

110 km przed Warszafffką, odpoczynek na stacji benzynowej.
Palę papierosa.
Podjeżdża jakiś czerwony złom, panowie, chyba rumuny albo innej chujstwo pyta o drogę do Poznania. Nie wiem, ja nie stąd.
- To daj stówę bo nam na paliwo brakuje.
- Nie mam - wysiada dwóch 'miśków'
- Dawaj bo na paliwo potrzebujemy - zdębiałem. Wyciągnąłem stówę w kieszeni. Koleś do mnie, że to za mało, mam stówę dołożyć.
- Nie bo nie mam więcej.
- No dawaj widziałem, że stówki tam masz - i wyciąga z samochodu chyba z 6 flakonów perfum i mi wciska - Masz i daj jeszcze stówkę, a perfumy dla kobitki weź. Tylko schowaj szybko bo to kradzione.
Ja oczy na kolesia, wciskam mu z powrotem i mówię - Nie mam, nie dam, proszę to zabrać ode mnie.
- No weź, masz jeszcze laptopa i dorzuć (coraz bardziej nachalni)
- Nie, zostawcie mnie, bo policję wzywam - sięgam po komórkę. Z sklepu ludzie zaczęli wychodzić, ja coraz głośniej, że wezwę policję. Wystraszyli się i odjechali.

Ja wiem, że nie jestem mile widziany w Warszafffce ale to było przegięcie.

niedziela, 17 maja 2015

329

Nie wiem dlaczego, ale zawsze przed wyjazdem do Warszafffki czuję jeszcze większe zniechęcenie do wszystkiego.
Ostatnio szefowa pytała, czy wyniósłbym się na stałe do stolicy gdyby taka była możliwość. Cóż mam zrobić, skoro biznes za bardzo nie idzie, jeśli tam będzie lepsza sytuacja finansowa to pewnie, że się przeniosę.
Gdzieś tam kiełkuje myśl, że znowu będzie trzeba dzielić mieszkanie z obcymi, aż żal dupę ściska, że szefowa zrezygnowała z kawalerki...

Wczoraj umówiłem się z jednym kolesiem u siebie w mieście. Oczywiście pełna dyskrecja, zadzwonił z prywatnego numeru czy mogę podejść pod totalizator sportowy, powiedział, że za 10 minut będzie. Czekałem 20 minut, w końcu spojrzałem na pocztę i minutę po swoim telefonie napisał "Sory znamy się, a nie chcę żeby ktoś z naszych znajomych się dowiedział. Z mojej strony masz pełną dyskrecję" WTF? Przecież ja w tej mieścinie nie mam żadnych znajomych (oprócz Wiedźmy Be z którą na jogę chodzę i okazjonalnie do kina) o kolegach nie wspominając... Nie powstrzymałem swojej złośliwości i odpisałem mu, że jego strata, niech sobie dalej żyje w swoim tchórzliwym świecie.

Bądź mądry, pisz wiersze. Człowiek zaczyna się zastanawiać nad sensem podejmowania prób poznania innych ludzi. Bez przesady, wg mnie ludzie są bardziej tolerancyjni niż kiedyś, a to, że dwóch facetów się spotka na kawie? Przecież to o niczym nie świadczy.

Już wiele razy zastanawiałem się, nad skasowaniem kont na portalach, ale z drugiej strony wizja siedzenia przed kompem i wiecznego grania w Diablo jakoś mi się nie uśmiecha... Chciałbym mieć w końcu z kimś wyskoczyć gdzieś na weekend albo chociażby na jakiś spacer.
Drażni mnie moje wieczne zrzędzenie, człowiek próbuje myśleć pozytywnie ale jednak 'mrok' jest jakiś silniejszy i ciągle mąci w tej głowie...

Oj, trzeba słoiki pakować... 

czwartek, 7 maja 2015

328

Czy ktoś pisał kiedyś reklamację do banku? Bo jebany mbank 'przywłaszczył' sobie 2/3 środków, które zgromadziłem na msaver plus (a w tabeli opłat było wpisane, że pobierają 50% składki opłacanej w pierwszym roku. Przez 9 miesięcy odkładałem po 100 zł i z 900 zł oddali mi 262 zł z groszami).

Pochwalę się: weekend majowy spędziłem na zwiedzaniu Berlina, Poczdamu i Drezna.
Wycieczka objazdowa, trochę wkurzało wczesne wstawanie (o 7 śniadanie, 8*15 wyjazd na zwiedzanie), ale dało się przeżyć.
Chyba jednak wolę samodzielne zwiedzanie jak to było np. w Londynie. 

A poza tym to kiepskawo ostatnio, znowu się zastanawiam co innego mógłbym robić. Jak to dzisiaj z kumpelą stwierdziliśmy - najgorzej, gdy człowiek sam jest ze swoimi myślami, wtedy dopadają go te czarne...

W ramach pracy nad sobą tudzież nad kondycją poszedłem dzisiaj na jogę. 
Przyjemnie zmęczony mam nadzieję, że jutro nie będę miał zakwasów...

A tu kwiatek z pałacu Charlotty (czy jakoś tak)


A i wczoraj byłem na pseudo randce. Koleś lat 40. Stwierdził, że jestem apetyczny, niestety on apetyczny nie jest dla mnie. Za to był komunikatywny, co się bardzo rzadko zdarza i miło było wyjść z kimś i pogadać przy coli.