czwartek, 25 lipca 2013

295

Dzisiaj Warszaffffka mnie rozbawiła (pomimo, że jestem u siebie).

A więc tak:
pewnej pani (w biurze) spadła żaluzja, gdy ją podciągała (była źle zamocowana). Jakieś tam otarcie miała, obitą stopę. 
Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze, że but jest otarty a pochodzi on z jakiejś tam unikalnej kolekcji.

No i padło pytanie, czy można z wypadku spisać protokół, żeby z firmą sprzątającą można było rozmawiać i przedstawić ten protokół...

Niech kurwa zrobią zdjęcie siniaka, zdjęcie buta i zdjęcie zerwanej żaluzji, do tego spiszą oświadczenia poszkodowanej i świadków i dadzą do zatwierdzenia szefostwu.

Noż kurwa ludzie mają problemy, bo jej bucik się zniszczył, pójdzie do dobrego szewca i bucik jak nowy będzie, ale nie, lepiej zrobić aferę na całą Polskę...

piątek, 19 lipca 2013

294

Najchętniej to bym się położył i gapił w sufit i nic nie robił.
Ten tydzień był zdecydowanie spokojny (w porównaniu do ostatnich dwóch tygodni). No, we wtorek wparował mi Sanepid na firmę i miło jest mi się pochwalić, że panie nie miały żadnych zastrzeżeń :)

Za to w przyszłym tygodniu ma być w Warszaffffce PIP. Z jednej strony się cieszę - może coś się ruszy w kierunku poprawy. Z drugiej strony obawiam się, że jak będą jakieś nieścisłości to spadnie na nas i będziemy mieli przejebane (a umowa jakoś nam jesienią się kończy).
No ale zobaczymy, byleby mnie kożelanka szefowa nie wzywała do Warszaffffki.

Mama dzisiaj obchodziła 60tkę.
Wygląda zdecydowanie na młodszą a i szczęśliwie zdrowie dopisuje, ale tak się zastanawiam 60 lat... I co dalej? Jeszcze 10 lat zostało? 20? A może to jest tak, że w pewnym wieku nie przeszkadza nam wizja końca tego ziemskiego życia?

Z MOBem nie widziałem się od czasu powrotu z wakacji. Znowu przyjechało homofobiczne wujostwo mieszkający w Niemcach, więc MOB udaje przykładnego i grzecznego singla...

W niedzielę się w końcu do niego wybieram, bo wujostwo jakoś na dniach wyjechało i mają wrócić dopiero w przyszłym roku.

To ja idę się jednak położyć....

czwartek, 11 lipca 2013

293

Plus jest taki, że jutro do domu. Liczę, że spierdzielę z Warszaffffki już o 10, ale tutaj niczego nie można być pewnym.

Ostatnie 2 tygodnie dały mi tu ostro popalić. Codziennie siedziałem w robocie po 9-10 godzin, pobudka przed 5, już nie mam sił (jeszcze po powrocie do domu siedziałem na laptopie i dziergałem rzeczy ze śląska, dalej mi parę zalega pewnie w sobotę będę dalej robić w domu ;/).

We wtorek wparowała babka z ochrony środowiska na kontrolę (niezapowiedzianą). Oczywiście Boski miał panią obsłużyć, kożelanka szefowa kazała zadzwonić po dyrektora kierownika, ale ten odpowiedział 'No przecież ty jesteś od behape'.
No właśnie, co ma behape do ochrony środowiska? Dwa różne tematy (chociaż jakoś tam związane ze sobą).
Na szczęście dyrektor kierownik oprowadził panią po zakładzie, poczarował, wykorzystał fakt, że spadła paleta i mogli podyskutować sobie...
Niestety kobieta zażyczyła sobie dokumentów, całej litanii, no i tak we wtorek zbierałem co mogłem, skanowałem, kombinowałem - a kożelanka szefowa miała wszystko w dupie, bo na urlopie za granicą. I jeszcze uparcie twierdziła, że wszystko jest w segregatorze na starej firmie. Otóż nie, segregator był na nowej.
Ale JAKOŚ dałem radę, nawet kożelanki z kontrolingu i księgowości mi pomogły, jutro rano z dyrektore kierownikiem siadami i zbieramy do kupy to co mamy.

Poza tym codzienne przeglądy behape. Wkurzyłem się, bo mnie jeden kierownik opierdalał, że ludzie bez kasków po magazynie chodzą. No sory, nie mogę ciągle sterczeć na magazynie i ludzi opieprzać.
W zeszłym tygodniu tłumaczyłem każdemu z osobna, w tym tygodniu nie miałem sił - 7 wniosków o upomnienia z czego dla trzech dyrektor zdecydował, o naganie.

I tak się zastanawiam... czy ci wszyscy ludzie są na tyle tępi, że nie gadają na prawo i lewo, iż dostali od chuja behapowca upomnienia?? Przecież powinno pójść pocztą pantoflową i powinni zakodować pewne rzeczy ;/

Wczoraj kolega powiedział, że jestem po prostu za dobry (parę osób zrobiło maślane oczka to im odpuściłem, chociaż wiem, że nie powinienem), ale co ja mogę, że nie sprawia mi przyjemności udupianie ludzi?

Chyba jakimś wolontariuszem powinienem być, latać po mieście i pomagać staruszkom przejść na drugą stronę ulicy ;/

No, to trochę pozrzędziłem.

Ciąg dalszy zapewne nastąpi.

czwartek, 4 lipca 2013

292

Nie macie pojęcia jakiego mam wkurwa.

Nie macie pojęcia jak mnie dziś ludzie wkurwili.

Nie macie pojęcia jak mnie dziś kożelanka szefowa wkurwiła.

Nie macie pojęcia, że wg kożelanki szefowej wychodzę sobie 'na papieroska' i najwyraźniej siedzę na dupie i nic nie robię.

Nie macie pojęcia, że dzisiaj prawie 11 godzin spędziłem w robocie.

Nie macie pojęcia, że w domu jeszcze przez 5 godzin zajmowałem się ciulstwami, bo znając życie jutro nie będę miał na to czasu, bo jak zwykle znowu coś wyskoczy.

Nie macie pojęcia...