wtorek, 18 marca 2014

316

Z cyklu: (nie)Boskie Historie.

Przy mojej ostatniej wizycie w Warszafffce miałem za zadanie sporządzić odpowiedź do PIPu na nakaz. Dodam, że zawieźć musiałem osobiście, bo to ostatni dzień był, mało tego, nakaz nie został zrealizowany (powiedzmy, że był w trakcie, kierowniczka obiecała załatwić temat przez sobotę i załatwiła).
Ale nic to. Poszedłem do Głównodowodzącego i mówię, że potrzebuję jego podpis na odpowiedzi, żeby dzisiaj o 11ej zawieźć, bo termin upływa, jeszcze nie jest zrealizowany, ale mają to zrobić a odpowiedź i tak trzeba wysłać.

- Do jedenaśtej? To bardzio mało ciaśu mi dałeś... - była godzina 8 rano, myślę sobie co on pierdoli ma mi tylko dać głupi podpis - Ja wiem, zie mieliśmy duzio ciasiu na to. Psijć do mnie o 9 na halę, będę z Siefami chodzić to Ci dam.

Dorwałem go na hali, chodził z Szefami i mówi: - Bośki, ić do direktorki pienienźnej, ona ci podpisie.

Myślę sobie: co ma dyrektorka pieniężna do odpowiedzi skoro ona w biurze siedzi a nie na hali?
No ale dobra, idę, mówię o co kaman (wyszło przy okazji, że ten dział należy do niej oprócz pieniężnego), ona o niczym nie wie a poza tym nie ma upoważnień do podpisywania takich rzeczy...
Idę do zastępcy Głównodowodzącego, z nim może się dogadam, bo tamten to obcokrajowiec.
A ten do mnie z tekstem, że też nie ma upoważnień... W końcu z wielką łaską podpisała pani kierownik, która upoważnienia miała.
No super. Asterix i Obelix misja Kleopatra...

To teraz jazda do PIPu.
Trafiłem nawet bez problemów, taszczę się z walizą, wchodzę do windy, jacyś mili państwo w windzie. Klikamy, drzwi się zamykają, winda pojechała 5 centymetrów w górę i stoi...
Nie, nie da się drzwi otworzyć, naciskamy alarm, robimy raban.
Po 15 minutach pan z technicznego nas uwolnił.
Patrzy na mnie i mówi: A pan to z tą walizą? Pan sobie zostawi tu w rececji, pani sympatyczna przypilnuje, bo pan to do PIPu to na V-te piętro?
- Nie, na IIIcie do inspektora XY.
- Ale tu nie ma takiego...
- Jak to nie ma? Był u nas na kontroli w zeszłym roku.
- Aaaa, to może chodzi o pana ZY??
- A faktycznie, pomyliłem imiona...
- No to jego nie ma, bo on już nie żyje...
- ...


Jeśli chodzi o młodszego to temat zamknięty. Potwierdził, że niczym nie różni się od 99% ludzi na homoportalach. Spotkaliśmy się drugi raz, miło się rozmawiało, dalej dziennie smsy, aż ni z tego ni z owego przestał się odzywać.
Po tygodniu coś do niego napisałem, coś tam odpisał. Tydzień później znowu smsa napisałem, coś tam odpisał.
Za trzecim razem gdy chwyciłem za komórkę, żeby znowu coś do niego napisać stwierdziłem - pierdolę. Z gównażerią się nie zadaję.
Ale nie ukrywam, szkoda mi trochę. Może się wystraszył, że coś może z tego być?
Niestety preferuję facetów z jajami, on widocznie ich nie miał, skoro nie napisał, że nie chce kontynuować znajomości.

A poza tym mam być chrzestnym córki mego brata. Tylko nie wiem co ze spowiedzią zrobić, z wiadomych przyczyn. Świstka ani przykazu, że muszę iść i mieć na to papier nie mam... Więc dylemat moralny czy iść spowiadać się okrężnikami czy odpuścić... Tylko będzie potem pierdolenie, że chrzestny do komunii nie poszedł. Eh.... szczerze liczyłem, że kogoś innego brat weźmie no ale co zrobić...
Gangol kupiłem taki niebieski czy granatowy (pochwalę się - z 1200zł na 650 przeceniony, skarpetki gratis :P), buty też. Buty, mimo że eleganckie bardzo mi się podobają (wrócę do domu to zdjęcie wrzucę).
No i oczywiście na koncie pustki.
Ale czego to się nie robi dla bycia boskim ;)