środa, 19 czerwca 2013

287

Boski przebywa na konferencji we Wrocławiu.
Wczoraj spotkałem kolesia, z którym kiedyś można powiedzieć studiowałem (konkretnie do jego grupy na statystykę chodziłem) więc trochę powspominaliśmy gdy się okazało, że i on mnie kojarzy (mówiąc szczerze zawsze uważałem, że należę do tych osób, o których szybko się zapomina).

Jadąc z kożelanką szefową zapytałem, czy pokoje mamy. Oczywiście, że nie. Zacząłem się śmiać, że apartament małżeński weźmiemy i wiecie co? Wykrakałem :P
Może nie małżeński ale dwupokojowy, w jednym kanapa w drugim łóżko, które łaskawie odstąpiłem.

Wieczorem była impreza, z której w przeciwieństwie do kożelanki szefowej zmyłem się o 22.30.
Obudziłem się po 3. Kożelanki nie ma. Wysłałem smsa z pytaniem czy żyje, sms nie doszedł. Oczywiście multum scenariuszy mi się włączyło, nawet sprawdziłem czy pod drzwiami zalana w trupa nie śpi.
Przyszła około 4 (oka już nie zmrużyłem, mój detektywistyczny umysł snuł kolejne wątki kryminalne) z tekstem, że idzie na basen.
- Z kim??
- Pamiętasz tego przystojnego kolesia co zajął 3cie miejsce w konkursie?
- No...
- To cały czas z nim siedzę.
- Aha.. no ładnie, ale ty pijana jesteś...
- Nie, ja nie jestem pijana, ja jestem najebana :)))
- A koleś jak się nazywa? Żebym wiedzał na kogo gliny nasłać, jeśli nie wrócisz.
- A wiesz, że nawet nie wiem...

No i poszła. Po 15 minutach pukanie do drzwi. Otwieram stoi jakiś koleś, mina jakaś niewyraźna i niepewna, sprawdza numer pokoju, musiałem dość ciekawą minę mieć, raz że oczy zmrużone od światła, to jeszcze bez okularów do kolesia się dość wychyliłem coby facjatę obadać i mówię:
- Szukasz kożelanki szefowej??
- Yyyy.... tak.
- Poszła już na dół.
- Aha, dzięki...

Podejrzewam, że pierwszy raz dziewczyna podała mu numer pokoju a gdy do niego zaszedł, drzwi otworzył jakiś inny koleś do tego w piżamie :)))

W każdym razie kożelanka wróciła chwilę po 7, przebrała się i poleciała.
Zapytałem gdzie są kluczyki z samochodu i jeśli do 16 się nie zjawi to wracam sam.

Teraz wiem co znaczy baba spuszczona ze smyczy (jej chłop jest dość zazdrosny, nawet jak do znajomych idzie na imprezę, to najlepiej, żeby za godzinę wróciła z powrotem).

Ale tego, że spałem na kanapie to jej nie daruję.

1 komentarz:

  1. trza było się walnąć do łóżka i olać sprawę, w razie czego przenieść się jak wróci ;-)

    j anie lubię takich spotkań imprez flirtowania, ble

    OdpowiedzUsuń