czwartek, 6 grudnia 2012

250

Dzisiaj znowu była akcja gaśnice.
Oczywiście znikąd pomocy, bo 100 ludzi pracuje na 10 minut nie mogą przerwać.
Ale nic to, poszedłem do panów młynarzy i z uśmiechem na twarzy zanieśli mi gaśnice. Jeden to niósł trzy, żebym ja się nie przemęczył.
Jednemu to frajdę sprawiłem a nawet obu - pierwszy raz zobaczyli biura [bo zwykli śmiertelnicy tam nie mają dostępu].
Młodszy to stwierdził, że się zakochał. Myślałem, że chodzi mu o ładne wnętrza, a on, że "tam w biurze taka ładna pani siedziała... o i w tym drugim też! I jeszcze w tamtym na końcu korytarza...".

Po południu gaśnice należało odnieść na miejsce, znowu panów poprosiłem [chociaż mi głupio było], młodszy to aż się rwał do pomocy "A te ładne panie będę mógł sobie pooglądać?" [drzwi do biur są szklane ;)].
Kadrówka akurat go minęła, zaczynam się śmiać widząc jak głowa za nią mu się obraca, do tego zaczął "niuchać" nosem. Kadrówka patrzy na mnie, odwraca się, a ten dalej "niuch niuch".
- A co to, aż tak śmierdzę, że za mną niuchają?
- Nie - odpowiada młodszy - Jak Pani pięknie pachnie!

Myślałem, że się poskładam ze śmiechu.

Nocka za to nie była zbyt przyjemna. Przez te gaśnice [wczoraj wiedziałem, że będę musiał z produkcji pozabierać] śniło mi się, że zakład się schajcował, bo nie było czym gasić...
Potem było jeszcze lepiej - śnił mi się koniec świata.
Najpierw na dworze pojawiła się mgła. Ludzie pochowali się w domach, żywego ducha. Potem mgła zniknęła a na ulicach zaczął się chaos - ludzie biegali w różnych kierunkach, samochody się zderzały, jeden przez drugiego biegał.
Zamknąłem się w domu [nie wiem czyim, na pewno nie w moim i na pewno w takim nie byłem] i z tego co pamiętam to chowałem się przed ludźmi, bo jak kogoś banda znalazła to zwyczajnie mordowała [a sen był swoją drogą "kolorowy"].
Morał jest taki, że jeśli koniec świata nastąpi to raczej dlatego, że "ludzie ludziom zgotują taki los"...

A tak poza tym mam jakiś zajebisty humor. Wczoraj kolega mówi:
- Co się uśmiechasz?
- A nic, tak sobie... mam dobry humor :)))
- I tak sam do siebie się uśmiechasz?
- A czemu nie? :)))))

Teraz, pisząc to, uśmiecham się do Was :)))))

3 komentarze:

  1. toż to jakaś paranoja z tymi gaśnicami
    ja tam się nie dziwie, że mamy pewne wypadki mniejsze lub większe, skoro jet takie podejście

    u nas kiedyś był śmiertelny wypadek, chłopakowi miażdżyło głowę, oczywiście wszyscy uznali, że to Jego wina, bo nie zgłosił czegoś tam, a jak zgłaszał wcześniej to mówili jak nie chcesz to nie pracuj

    ot nasza filozofia POLSKA
    przykre to bardzo

    OdpowiedzUsuń
  2. ach, gaśnice! To może taka nowa forma sportu, co byś kondycji nie stracił?:)

    Mgła... coś dla mnie. Tak, tak! ale dalsza część już mniej mi się podoba, bo raczej nie chciałabym, aby mnie ktoś zadźgał przed świętami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bawi mnie ta sytuacja z gaśnicami. Ja bym chyba tego tak sprytnie nie wymyśliła :)
    Ale sny koszmarne. Zestresowany spać chodzisz, to nie dobrze.
    Najważniejsze jednak, że się uśmiechasz.
    Uśmiecham się więc i ja do Ciebie :)))))

    OdpowiedzUsuń