Dzisiaj jeden z pracowników dostał wypowiedzenie.
Powiedziałem mu, że ciuchy robocze, które niedawno dostał może zatrzymać, jednak potem się okazało, że jak nie zda to mu z pensji potrącą.
No i musiałem go poprosić, żeby je zdał.
Głupio mi było, ale jeśli mają mu te parę groszy zabrać to chyba lepiej, że je oddał.
Szkoda mi faceta. Ambitnej pracy nie miał - bo sprzątał halę, teren przed halą, poza tym w moim odczuciu taka sierotka marysia z niego była, robole co poniektórzy żartowali sobie z niego [żeby nie powiedzieć kpili] ale chłop mi się poczciwy wydawał.
Potem się dowiedziałem, że ponoć popijał sobie w pracy [ja tam ani razu od niego nic nie wyczułem ani nie zauważyłem, poza tym nawet jeśli to nie był pewnie jedynym] ale i tak mi jakoś przykro.
Do tego przed samymi świętami. Już mu te ciuchy mogli podarować, firma by nie zbankrutowała przecież z tego powodu...
Wspominałem, że uwielbiam Warszafffkę??
Tak wygląda polski rynek pracy. Mam nadzieję, że szybko znajdzie pracę, o ile pracodawca nie okazał się totalnym skurwysynem i nie wywalił go z paragrafu. Wówczas lipa straszna.
OdpowiedzUsuńI no właśnie, przed świętami.
tudzież przed końcem świata. (hahahah!)
szkoda gadać, a z tymi ciuchami to ja z moimi poprzednimi pracodawcami tez miałam mała awanturę, ale w końcu do dziś mam gumiaki, hahahaha
OdpowiedzUsuńi t-shirt