niedziela, 19 sierpnia 2012

237

Te 6 dni spędzonych w Zakopcu minęło szybko i przyjemnie.
Wycieczka nad Morskie Oko zakończyła się wypadem na 5 Stawów - co było błędem, bo jeszcze dzisiaj nogi mnie bolą.
Idąc któregoś dnia z MOBem przez Krupówki, koleś idący za nami do swojej dziewczyny:
- Ci przed nami to chyba nieźle naćpani są... - na to dziewczyna:
- Oni nie są naćpani tylko mają kilometry w nogach...

Standard pokoju jaki był pisałem. We wtorek cały dzień lało więc w hotelu włączyli ogrzewanie.... Do wieczora zagrzały się 2 żeberka, mieliśmy nadzieję, że do rana może z 5 będzie ciepłych co by ciuchy nam wyschły ale na 3cim się ciepło zatrzymało.
Wskutek wilgoci panującej w pokoju [wyczuwana w powietrzu, jednak do zniesienia jeśli się tam tylko sypia] musiałem kupić sobie buty, bo stare przemoczone nie wyschły na drugi dzień.
Deszczowy dzień spędziliśmy na Chochołowskiej, potem był spływ Dunajcem, w czwartek wyprawa do Kościeliska [jedyny naprawdę słoneczny dzień przez cały okres naszego pobytu].

Jednak najlepszy był piątek. Do końca życia będę pamiętać Kasprowy Wierch.
Staliśmy z MOBem w kolejce do kasy 2 godziny. A ponieważ nie doszliśmy nawet do jej połowy zakomenderowałem wycieczkę w doliny przy Zakopanym [nie pamiętam czy w Dolinie Strążyska czy w Białce albo Dolinie Białego jak zwał tak zwał] gdzie przy okazji zjedliśmy pyszne naleśniki. Turystka zachwalała racuchy z jabłkami ale nie skorzystaliśmy.

Sobota ni z dupy - pojechaliśmy jeszcze na Gubałówkę. Tym razem przynajmniej widoki były  bo słońce i prawie bezchmurne niebo. A potem jazda pksem, który prawie się rozleciał a w jednym miejscu musieliśmy wysiąść z autobusu, żeby mógł przez kładkę przejechać...

Jeszcze w sobotę rano po wejściu na jadalnię, gdy nalewaliśmy sobie kawę i herbatę do filiżanek, kątem ucha usłyszałem jak jakiś 4-latek wyskoczył z pytaniem: "Tato a co to jest gej?"
Odpowiedzi nie usłyszałem, ale przynajmniej dzieciak nie zapytał się "Tato a co to jest pedał?".
Może jakiś postęp cywilizacyjny jednak następuje...

Mam tylko jedno ALE co do samego wyjazdu co trochę mnie hmmm... irytowało. W szczegóły nie będę się wdawał, powiem jedynie, że najlepszym środkiem antykoncepcyjnym są leki antydepresyjne, zupełnie wyłączają ochotę na seks ;/ Chyba też zacznę brać ;/ Najgorsze, że MOB albo sobie nie zdaje z tego sprawy albo mu to zwyczajnie nie przeszkadza :|

A myśl, która mi od wczoraj chodzi po głowie jest taka, że jestem bardzo nieszczęśliwą osobą. Nie dlatego, że mi czegoś brakuje, ale dlatego, że nie potrafię się już cieszyć tym co mam i czerpać takiej zwyczajnej radości.
Nie wiem kiedy to 'coś' zgubiłem, zwykle byłem pogodnym człowiekiem a dziś już się tak śmiać jak kiedyś nie potrafię...
No ale, może to tylko okres...

3 komentarze:

  1. czyli co byliście gejoswską sensacją w pensjonacie :P co do wycieczek i tras podziwiam zazdroszczę i ja bym tam nie wlazła :P

    a moze to nei działanie antydepresantów tylko rustyna w związku :P:P ŻARTOWAŁAM!!!!!:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. no wiesz wszyscy zatracamy się i nie widzimy drobnych przyjemności
    a przecież to one tworzą całość

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, te kolejki są najlepsze. Zazwyczaj są silną motywacją ku szczerym, długim rozmowom lub zastanowieniem się nas własnym "ja". Przewaznie jednak kończą się ogólną rezygnacją, po zbyt długim czasie, lecz w momencie gdy uświadamiamy sobie, iż celu nadal brak na horyzoncie a nasze kupisze skutecznie po raz któryśtam zasiliły lokalny bufet. No jak tu się kawy tudzież piwa nie napić?!

    szkoda kurdę, żeś się wyprowadził. Jednakowoż: nie ważne gdzie byleby Boski pisał!

    OdpowiedzUsuń