Jakoś tak mnie tchnęło, żeby zajrzeć na bloga Wielebnego*.
Chyba raczej z ciekawości czy istnieje, bo notek nie dodawał już od bardzo dawna.
I takie moje zdziwienie było, notka sprzed roku z 28.12.2011.
Jak zwykle tak napisana, że nie wiadomo o co chodzi.
Przeczytałem trzy razy. I dopiero za trzecim razem zaskoczyłem, że w drugiej części chodzi o mnie.
Coś mnie tam w środku ścisnęło.
Nigdy w żaden sposób o mnie nie wspominał 'publicznie' [o moim istnieniu wiedziała jego mama, potem Tępy T. ale i on nie wiedział wszystkiego /chociaż może w pewnym momencie Wielebny mu powiedział/].
i ja przedzierający sie przez polowe zasypanego śniegiem kraju, by na dworcu przywitał mnie on.
żałuję? nie. w żadnym wypadku. przynajmniej tego.
jedynie tego ze skrzywdziłem.
stworzony do tego chyba.
nie z takimi myślami miałem zakończyć ten rok."
Wiem, że nie ma sensu zastanawiać się nad tym co było ale mimo wszystko w środku, gdzieś cichutko słychać szept "A co by było gdyby...?"
*mój pierwszy. Kiedyś może książkę napiszę albo scenariusz na homotelenowelę ;)
omg :)
OdpowiedzUsuńaleśmy się zgrali w rozważaniach patrz moja notka
a co do Wielebnego.. to on jeszcze zyje ?
Na Boże Narodzenie żył, życzenia mi odesłał... i z tego co mi wiadomo to znowu siedzi w kraju żabojadów.
Usuńnie ma co gdybać, masz MOB-a i tym się ciesz
OdpowiedzUsuń