sobota, 7 maja 2022

389

 Wszedłem przypadkiem, postanowiłem coś napisać...


Coś dobrego: mieszkam na swoim, jak to pisałem w jednym z poprzednich postów. Właścicielka po ponad  roku zabrała swoje graty z mieszkania więc mogę urządzać po swojemu. Ale powolutku, raty rosną, więc pasa człowiek musi zaciskać. 


Coś dobrego 2: chciałem kotka. I mam kotka. Rudzielca. Wziąłem go jak miał 1,5 miesiąca, więc praktycznie wychowałem. Teraz jest już nieco ponad rocznym kocurkiem. Mój mały dzikusek, przed obcymi się chowa (ale po paru minutach ciekawość bierze górę ;)) ale mizianie o 5 rano jest miłe (i obowiązkowe).


Irytuje mnie, gdy ludzie pytają "A jak tam sprawy sercowe?". Powiedziałbym, że chujowo ale z tego chuja to bym się ucieszył. Były epizody, nadzieja na coś trwalszego, ale oczywiście przyciągnąłem kolesi z problemami. I nie mówcie, że sobie wmawiam.

Teraz? Teraz mam kryzys wieku średniego i uganiam się tylko za 20 letnimi dupami. No dobra za 22 letnią. Poznaliśmy się w pracy, gdyby nie to, w życiu bym się z nim nie umówił. Gdy mu podziękowano napisałem, od słowa do słowa, spotkaliśmy się raz, drugi, trzeci w końcu u mnie. Całowanie było na 4 tej randce (po 6tej wyszło szydło z worka, dlaczego jeszcze do łóżka nie poszliśmy). 

Jakieś 3 tygodnie temu powiedziałbym nawet, że mam chłopaka ale chyba jednak nie. Ma swoje priorytety. Ja do nich najwyraźniej nie należę. Nie rozumiem tylko, dlaczego nie powie wprost "pozostańmy na stopie koleżeńskiej". Nie będę zrzędzić, parcia jakoś nie mam, zobaczę co czas przyniesie.


Ze złych rzeczy - w pandemii wyszła mi borelioza. Teoretycznie jestem z niej 'wyczyszczony' (terapia generatorem plazmowym - medycyna naturalna. Mniejsza o większość, po 2 sesjach poczułem znaczną poprawę - zniknęły stany depresyjne, znowu miałem siłę, żeby rano wstać z łóżka). Jedynie nogi od kolan w dół bolą, kiepsko sypiam i jestem zmęczony. Jak uzbieram kasę, to będę szukał pomocy.


Daję radę. Powolutku. 

Do przodu.

sobota, 24 października 2020

388

 Wielebny (tak, ciągle żyje, chociaż przyznał się, że ostatnio psychicznie z nim kiepsko) wysłał mi zdjęcie: telewizor a przed nim kot (brytyjczyk) siedzący i gapiący się w ekran z podpisem "Tak wygląda oglądanie tv gdy ma się kota".


Odesłałem mu foto laptopa, z iqosem przed monitorem i podpisem "Tak wygląda oglądanie gdy jesteś samotny".


Polecam "Gambit Królowej" na Netflix 

wtorek, 13 października 2020

387

 Dawno mnie tu nie było.

Ale muszę z siebie coś wyrzucić. Coś dobrego. A przynajmniej mam nadzieję.

Za chwilę jadę podpisać umowę kredytową na mieszkanie.

I boję się w chuj. Na 25 lat, samemu...

Ale będę przynajmniej na bankowym... znaczy się - 'na swoim' :)


Przerażająca wizja....

piątek, 8 listopada 2019

386

Nie mam problemu z pokazaniem swojej twarzy na profilach randkowych.
Gdzieś tam, dawno temu, pisałem, jak mnie irytują ci wszyscy 'dyskretni', nie będę znowu o tym pisać.

Jest jeden portal, na którym nie mam twarzy (przynajmniej nie dla wszystkich).
Ludzie lajkują mojego fiuta, moją dupę i całą resztę.

Ale tam gdzie mam widoczną twarz, gdzie szukam kogoś 'żeby był' cisza.

Ostatnio wyrwałem stomatologa na pokemony. Zaprosiłem na drugi dzień na kawę. Ot delikatnie mnie podrywał, co mi tam, milutki był, skorzystałem. Może nieco w akcie desperacji, bo brodaty, lekko miśkowaty to nie mój typ.
Szkoda tylko, że chodziło mu o moją dupę. 

Jakoś tak dziwna jest myśl, że moja dupa ma większe powodzenie od mojej mordy i intelektu.

piątek, 18 października 2019

385

Stało się. Przyszedł czas na zmiany. Rzadko się na nie decyduję ale jak już to lecę hardkorowo.

Etap Warszawy za mną. Po roku ciśnięcia kożelanki szefowej, przekonała Prezesa, żeby kogoś zatrudnił na stałe. Jak tylko zadzwoniła powiedzieć, że jest zgoda złożyłem wypowiedzenie.

4 października opuściłem Warszawę.

- Ale tak za 6 m-cy to odpoczniesz już? - pyta szefowa
- Chyba cię pogięło. Rok to minimum.

Z Wawy do domu już nie wróciłem. Tzn wróciłem, ale do nowego. Wyprowadziłem się od mamusi.
Mała awantura była (głównie chodzi o fakt, że płacę za wynajem obcemu i w ogóle to po co, tak ci źle tutaj?), ale jakoś się pogodziła. 
Pralki nie mam, więc i tak jeżdżę, żeby miała co robić... 
I przy okazji zabrać słoiki ;)

Poza tym czuję się zajebiście. Dopiero zdałem sobie sprawę, jak mnie te wyjazdy do Wawy obciążały psychicznie.

Trochę szkoda, że z paroma osobami nie będę miał się okazji już spotkać tak często jakbym chciał. Ale ogólnie to mi nie szkoda. Więcej złych wspomnień, więcej rozczarowań. Trzeba iść na przód.

A za rok? Kto wie, co będzie za rok...

Tylko kotka do szczęścia brak ;)

środa, 1 maja 2019

384

Nie lubię tych chwil

gdy dopada mnie poczucie beznadziei i osamotnienia

i nie wiem co z tym zrobić.


Ustaw jakiś status na fejsbuku a zleci się stado ciekawskich sępów, którzy na co dzień mają wyjebane.
A ten jeden i tak się nie zapyta...

piątek, 15 marca 2019

383

Z cyklu (nie)boskie dylematy:


Dworzec Wschodni, czekam na pociąg do Gliwic, odjazd godz. 16.14. 
Na tablicy wyświetlane są pociągi, zbliża się godzina odjazdu, mojego ni chu chu. Sprawdzam bilet - jak byk godz 16.14. Patrzę na rozkład, czytam, szukam, nie ma mojego pociągu. Wchodzę na rozkład internetowy, a tam odjazd godz. 15.54. 
Wkurwiony idę do informacji, łysina trochę mi zarosła szczeciną, więc włos zjeżony, mord w oczach, mówię pani, że na bilecie odjazd 16.14 a okazuje się, że pociąg odjechał o 15.54. 

Pani sprawdza bilet i mówi:

- Bo bilet jest ze stacji Warszawa Centralna a nie Wschodnia....



Dobrze, że mam gdzie spać.


Kurtyna.