niedziela, 19 czerwca 2016

360

Spojrzałem rano w lustro. Ryj zarośnięty, od piątku nie golony. Zaczynałem podejrzewać, że już śmierdzę - jak w sobotę rano wstałem, tak dopiero dzisiaj koło południa wyskoczyłem z piżamy.
Niechybny znak, że trzeba z domu się ruszyć, aby w depresję nie wpaść.




To mój ostatni pobyt na obecnym mieszkaniu. Szukam innego lokum, współlokator postanowił wrócić do żony. Żona myślę, że jest nieco pojebana skoro wywala męża z domu a gdy ten znajduje sobie mieszkanie chce, żeby jednak został do nas nie chce przyjść, bo się 'przyzwyczaiła'. Trochę to dla mnie absurdalne, stąd oboje mają znacznie bliżej do pracy.
Zastanawiam się, czy nie szukać lokum z kimś 'ze swoich'. Napisałem do jednej laski, ma pokój do wynajęcia w fajnej dzielnicy, ale okazuje się, że lesbijki są jak geje - nie odpisują na wiadomości albo takie mam po prostu szczęście.

Dziwnym jest, że lepiej czuję się będąc tutaj w pracy. Może przez to, że ludzie się kręcą, czasami można się do kogoś odezwać.
W domu tak jakoś smutno (chociaż na współlokatora nie mam co narzekać. Jakoś się dogadywaliśmy przez te 2 miesiące bez problemu).

A na przygody jakoś nie mam ochoty. Zdarzyło się raz (no, 1,5-raza, ten pół razu to ciężko nazwać nawet seksem) i wystarczy 
bo finał był trochę żenujący?
Może kiedyś, znowu 
gdy będę wystarczająco sfrustrowany

Dobrze, że desperatem nie jestem.
Czasami Wielebny mnie wkurza, jak pisze, że wracając z pracy spotkał się z jakimś kolesiem tak na prawdę to chuj mnie to obchodzi
Albo zamiast na obiad, w przerwie w pracy, poszedł na...

- A testy na hiv to jak często sobie robisz? - pytam, któregoś razu.
- Raz na pół roku.
- Przy Twoim trybie rozpusty to zdecydowanie za rzadko.

Pamiętam, gdy jeszcze byliśmy razem, dawno, dawno temu był na 'nie' przelotnym przygodom, nie mówiąc o byciu w otwartym związku.
Jak widać ludzie się zmieniają. 

Nie wiem czy na lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz