poniedziałek, 18 marca 2013

268

Gdy komórka zaczyna wygrywać z rana delikatną nutę, coby mnie łagodnie obudzić mam ochotę jeszcze bardziej skulić się pod kołderką, w totalnych ciemnościach i udawać, że mnie nie ma na tym świecie.
Nic mnie nie interesuje, niczym się nie przejmuję, niczym się nie martwię.

Niestety tak się nie da. Chyba to nawet lepiej, bo inaczej to bym w depresję popadł, a tak dziennie muszę wstawać, jechać do roboty, COŚ zrobić, postresować się, powkurwiać, pośmiać, podumać, zasmucić, zastanowić nad tym czy to ma sens, może jednak jest coś innego?

A wieczorami, gdy już się kładę, przychodzą natrętne myśli "A jakby to było, gdyby mnie brakło?".
Nie w sensie, że mam ochotę sobie żyły podciąć, raczej nawiedzają mnie myśli, że czas płynie, latka lecą, młodość przemija.
I w końcu, któregoś dnia BĘC.
Światło a może ciemność?
Nicość?

Próbowaliście sobie wyobrazić to, że nie żyjecie? To, że niczego nie ma, że WAS nie ma?
To, że bierzecie ostatni wdech, spokojnie wypuszczacie powietrze i nie bierzecie kolejnego haustu powietrza, bo już Was nie ma?

Szkoda, że nikt nie może dać gwarancji, że po śmierci to jednak nie koniec, że przenosimy się do innego świata, gdzie sobie spokojnie istniejemy, że nie ma się czego bać...

4 komentarze:

  1. mnie ostatnio nachodzą myśli kto mi poda herbatę jak będę stara i zniedołężniała
    przeraża mnie to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci podam... Chociaż nie, czekaj, ja też wtedy będę stary i zniedołężniały :/

      Usuń
  2. Aleś napisał. Ja sobie nie wyobrażam. Beze mnie świat byłby okropny. Myślę więc pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Udawanie na nic się nie zda. Chyba, że jest się konsekwentnym do bólu.;]

    Ja czułam się jakby mnie nie było przy okazji mojego samotnego pomieszkiwania we Wrocławiu. masakra.

    OdpowiedzUsuń