Najchętniej to bym się położył i gapił w sufit i nic nie robił.
Ten tydzień był zdecydowanie spokojny (w porównaniu do ostatnich dwóch tygodni). No, we wtorek wparował mi Sanepid na firmę i miło jest mi się pochwalić, że panie nie miały żadnych zastrzeżeń :)
Za to w przyszłym tygodniu ma być w Warszaffffce PIP. Z jednej strony się cieszę - może coś się ruszy w kierunku poprawy. Z drugiej strony obawiam się, że jak będą jakieś nieścisłości to spadnie na nas i będziemy mieli przejebane (a umowa jakoś nam jesienią się kończy).
No ale zobaczymy, byleby mnie kożelanka szefowa nie wzywała do Warszaffffki.
Mama dzisiaj obchodziła 60tkę.
Wygląda zdecydowanie na młodszą a i szczęśliwie zdrowie dopisuje, ale tak się zastanawiam 60 lat... I co dalej? Jeszcze 10 lat zostało? 20? A może to jest tak, że w pewnym wieku nie przeszkadza nam wizja końca tego ziemskiego życia?
Z MOBem nie widziałem się od czasu powrotu z wakacji. Znowu przyjechało homofobiczne wujostwo mieszkający w Niemcach, więc MOB udaje przykładnego i grzecznego singla...
W niedzielę się w końcu do niego wybieram, bo wujostwo jakoś na dniach wyjechało i mają wrócić dopiero w przyszłym roku.
To ja idę się jednak położyć....
Nie znoszę kiedy dopadają mnie te myśli. Czas, wiek, 'ile jeszcze'... Nie chodzi o mnie, chodzi o najbliższych. To chyba bardziej mnie przeraża!
OdpowiedzUsuń