Wybrałem się dziś do kina na kino ambitne.
Przy ostatniej scenie myślałem, że się popłaczę.
8-letnia dziewczynka, Zin-Mi, opowiada, nie, recytuje wręcz, jaka to jest dumna, iż przystąpiła do Koreańskiej Unii Dzieci. Po chwili z jej dziecięcych oczek płyną łzy. Zza kadru dobiega rosyjski głos, mówiący do obecnej tłumaczki (?), aby spróbowała ją uspokoić. Tłumaczka mówi:
- Nie płacz. Pomyśl o czymś miłym. Przypomnij sobie, co sprawiło Ci radość lub przyjemność? - dziewczynka patrzy na kobietę, jakby nie rozumiała co ta do niej mówi, po czym odpowiada:
- Nie wiem.
Rosjanin mówi, aby powiedziała jakiś wierszyk. Tłumaczka tłumaczy na koreański, po chwili dziewczynka zaczyna recytować wiersz (?) o wspaniałym Wielkim Wodzu i o jej dumie z przynależności do Koreańskiej Unii Dzieci...
P.s. Jakby ktoś chciał mnie na instagramie (konto prywatne): luc4r1us
chyba za trudne dla mnie
OdpowiedzUsuńja cię chcę ;) początkująca tam jestem...i chyba wysłałam do ciebie coś żeby cię obserwować...od ewyb... ;)
OdpowiedzUsuńwiem o jakim filmie piszesz, ostatnio wyświetlano go u mnie w centrum kultury, a ja byłam swiezo po lekturze książki o korei polnocnej (historia dziewczyny której udało się uciec, autentyk) i nie mogłam isc!! załuję bardzo
OdpowiedzUsuńStraszny obraz. Trudny i boli. Niestety jest prawdą.
OdpowiedzUsuńobejrzałam wczoraj inny film z tego cyklu dokumentalnego - dobry Amerykanin, sprężyłam się i wybrałam z synem, który akurat w domu, też warto ;)
OdpowiedzUsuńdlaczego nie piszesz?
OdpowiedzUsuń